[Rzecz o prawach obywatelskich, granicach swobody wypowiedzi, lokalnych standardach życia politycznego, o panu Zbyszku, „kierowniku” gminy i o mądrości jako funkcji liniowej wieku.]
Znamy skłonność polityków do ograniczania naszych praw. Politycy każdego szczebla „siłują” się z obywatelami i wzajemnie próbkujemy granice wolnego słowa. Na naszym podwórku od czasu do czasu nasz burmistrz Włodzimierz Hibner wypuszcza śmierdzące antyobywatelskie bąki: a to się zastanowi nad wstępem „osób postronnych” na komisje, a to odmówi oczywistej informacji publicznej, a to sugeruje, że obywatel nie powinien o czymś mówić na komisji.
Do tej klasy polityków dołączył „z przytupem” właśnie pan Zbyszek. Wpienił się na WDSa (wpis nr 75) za wpis ze stycznia 2017 (wpis nr 58) i zgłosił się do prokuratury o ściganie, ale prokuratura – jako minimum – ustaliła tylko autora. Policja odwiedziła WDS-a i zabrała mu komputer. W prokuraturze WDS potwierdził, że to on pisze felietony, choć to była publiczna tajemnica, kim jest autor tych bez wątpienia ostrych, satyrycznych felietonów. Komputer wrócił do WDS-a.
Co by się stało, gdyby ten polityczny felieton był publikowany w gazecie, a mamy przecież lokalny przykład? Że prokurator, za pomocą Policji „aresztuje” komputery w redakcji? Dziennikarz zasłoniłby się prawem prasowym. Widzieliśmy wszyscy mocowanie się ABW w redakcji „Wprost”.
Sam pan Zbyszek, podkreślając, że jest politykiem od 1994 i „mógłby być ojcem kilku radnych” – poczuł, że nie może przecież odbiegać od pana Włodka.
Opisuję to złośliwie i mało poważnie, ale sprawa jest groźna.
Czytaj dalej →