Tekst ten w większej części napisałem w połowie grudnia, ale coś mi mówiło, abym się wstrzymał i zobaczył czy to tylko incydenty z początku kadencji, czy reguła. Podzieliłem go na kilka części.
01. Władza telewizora.
Stało się.
Zaczynam dzień od informacji i kończę na informacjach. Cały dzień jestem przykuty do telefonu w poszukiwaniu informacji, cóż tam w Warszawie wymyślili. Oglądam tasiemcowe obrady komisji, sejmu czy senatu, Nie chcę tego, ale nie mogę się oderwać. Mam poczucie, że dokonuje się rewolucja.
Nigdy nie pisałem o polityce krajowej, ani też za bardzo nawet nie chciało mi się o tym mówić. Wierzyłem, że jest lepiej czy gorzej, mądrzej czy głupiej, „prawo” czy „lewo”, ale mimo wszystko równowaga sił pomiędzy instytucjami, partiami czy poglądami wzajemnie się kontroluje, równoważy, popycha sprawy do przodu.
Sytuacja jednak stała się taka jak przypuszczałem.
Czuję jakby mnie przesunięto na Wschód.
Obrazy bezczelnego traktowania opozycyjnych posłów, irytująca buta i ironiczne uśmiechy „dawnych-dzisiejszych” ministrów. Sposób uprawiania polityki jest nie do przyjęcia. Czy widziałem to wcześniej? Tak, ale dziś mam poczucie przekraczania granic oraz podejrzenie, że to tylko początek.
c.d.n.