Pan Zbyszek kontra WDS

Przemek Mierzejewski

Autor: Przemek Mierzejewski.

[Rzecz o prawach obywatelskich, granicach swobody wypowiedzi, lokalnych standardach życia politycznego, o panu Zbyszku, „kierowniku” gminy i o mądrości jako funkcji liniowej wieku.]

Znamy skłonność polityków do ograniczania naszych praw. Politycy każdego szczebla „siłują” się z obywatelami i wzajemnie próbkujemy granice wolnego słowa. Na naszym podwórku od czasu do czasu nasz burmistrz Włodzimierz Hibner wypuszcza śmierdzące antyobywatelskie bąki: a to się zastanowi nad wstępem „osób postronnych” na komisje, a to odmówi oczywistej informacji publicznej, a to sugeruje, że obywatel nie powinien o czymś mówić na komisji.

Do tej klasy polityków dołączył „z przytupem” właśnie pan Zbyszek. Wpienił się na WDSa (wpis nr 75) za wpis ze stycznia 2017 (wpis nr 58)  i zgłosił się do prokuratury o ściganie, ale prokuratura – jako minimum – ustaliła tylko autora. Policja odwiedziła WDS-a i zabrała mu komputer. W prokuraturze WDS potwierdził, że to on pisze felietony, choć to była publiczna tajemnica, kim jest autor tych bez wątpienia ostrych, satyrycznych felietonów. Komputer wrócił do WDS-a.

Co by się stało, gdyby ten polityczny felieton był publikowany w gazecie, a mamy przecież lokalny przykład? Że prokurator, za pomocą Policji „aresztuje” komputery w redakcji? Dziennikarz zasłoniłby się prawem prasowym. Widzieliśmy wszyscy mocowanie się ABW w redakcji „Wprost”.

Sam pan Zbyszek, podkreślając, że jest politykiem od 1994 i „mógłby być ojcem kilku radnych”  – poczuł, że nie może przecież odbiegać od pana Włodka.

Opisuję to złośliwie i mało poważnie, ale sprawa jest groźna.

Rzecz jest o naszych prawach obywatelskich, o prawie do swobody wypowiedzi i ich granicach.

Konstytucja art. 54.
Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Oczywiście swoboda wypowiedzi ma swoje granice określane Konstytucją oraz ustawami. Czy zatem polityk może poczuć, że została naruszona godność osobista i dobre imię? Polityk to obywatel, który ma też konstytucyjne prawo.

Konstytucja Art. 47.
Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.

Te dwa prawa zderzają się bardzo często i ten spór musi rozstrzygnąć sąd. Przykładowe orzeczenie (Sygn. akt VI ACa 612/15):

Podejmując działalność polityczną świadomie i dobrowolnie wystawił się na osąd opinii publicznej. Powód musi zatem liczyć się z dalej idącą krytyką swoich poczynań niż przeciętny człowiek. Inaczej rzecz ujmując, w przypadku osoby publicznej przy ocenie, czy doszło do naruszenia czci, należy stosować inne kryteria niż przy dokonywaniu takiej oceny w odniesieniu do innych osób.

Oprócz sporu o swobody obywatelskie, dochodzą do tego zastanawiające standardy lokalnego życia politycznego.

Czy wyobrażacie sobie, że prezes Phoenix Contact albo Aesculap Chifa jest radnym? Niby wszystko zgodnie z prawem, ale przyznam, że uznałbym ten fakt za „nieelegancki”.

A jednak pan Zbyszek łączy wiele ról, moim zdaniem za wiele.

Pan Zbyszek to:

  • długoletni polityk, który jeszcze nie tak dawno, będąc radnym czy nawet Przewodniczącym Rady Powiatu, w ogóle nie czuł się – co było komiczne – częścią lokalnej klasy politycznej („Wy politycy”),
  • szef lokalnego ugrupowania politycznego „Forum Obywatelskie”
  • sekretarz w Nowotomyskiej Izbie Gospodarczej
  • prezes Spółdzielni Mieszkaniowej
  • zarządza jedyną telewizją lokalną (jako prezes Spółdzielni Mieszkaniowej)
  • jedyny udziałowiec Dombudu (jako prezes Spółdzielni Mieszkaniowej)

I właśnie, ten pan Zbyszek, mający dużą władzę postanowił dobrać się do WDS-a. Przyznam, że poczułem niesmak i zaraz wyjaśnię dlaczego.

Pan Zbyszek często, a właściwie to chyba zawsze występował w interesie Spółdzielni Mieszkaniowej. Można powiedzieć: „ok, od tego jest”. Jednak styl w jakim to robi, budzi i budził moje zastrzeżenia.

Przykłady:

  • Spółdzielnia nie wygrała przetargu na sprzątanie. Prezes zdecydowanie występuje na sesji i gromi dzieci, które idąc do szkoły śmiecą papierkami (sesja z 28 grudnia 2012 – nie ma już nagrania)

    “Przez nasze osiedla, przez nasze tereny prywatne ponad 1000 codziennie w jedną stronę i w drugą stronę chodzi, po naszych terenach, które my musimy sprzątać. Dokonują różnych zniszczeń czy to malują graffiti czy wrzucają papiery itd. tereny są posprzątane, więc ponosimy ogromne koszty.”

  • na komisji komunalnej w czerwcu 2016 domaga się, razem z wiceprezesem Dombudu, zmian w regulaminie „śmieciowym”, aby obniżyć jakość worków na śmieci, co moim zdaniem jest działaniem na niekorzyść mieszkańców
  • sprawa sprzedaży PEC–u, którą skutecznie zablokował
  • no i sprawa kuriozalna: miejsce parkingowe w płatnej strefie: domagał się na sesji (26 czerwca 2017) ostatnio ulgowego karnetu miesięcznego
    i powtórzył to samo na komisji wspólnej (27 lipca 2017)

Pan Zbyszek zachowuje się tak, jakby był prezesem nie tylko SM, ale całej gminy. Poucza i strofuje radnych, ale i burmistrza powołując się na swój wiek i długoletnie doświadczenie polityczne. A teraz uznał, że trzeba dobrać się do mieszkańca/obywatela.

Nie jestem do końca przekonany, czy mądrość jest funkcją liniową wieku.

PS. Pan Zbyszek to Zbigniew Markowski

Komentarze do wpisu prosimy zamieszczać na Niezależnym Forum Nowego Tomyśla lub na Facebooku.