Mogę sobie wyobrazić, że spora część społeczeństwa „dusiła” się przez ostatnie 8 lat i po zwycięstwie PiS odetchnęła w „wolnej” Polsce. No właśnie – w końcu „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”.
Skończyła się okupacja? Czyja? Wyzwolenie? Ale kto był okupowany, a kto był okupantem?
Poczułem uścisk w żołądku podobne jak z początków lat 90-tych.
Podobnie jak w latach 1993-1997, gdy rządziła SLD i PSL, tak teraz trudno mi znieść szyte cienką nitką argumenty, które obrażają moją inteligencję.
Jednak teraz inaczej niż przed laty, nie uważam, że te działania i co gorsza zapowiedzi to tylko jakaś wykrzywiona forma demokracji. Uważam, że to tym razem znosi nas w kierunku autorytarnym. „Demokracja nieliberalna” to przecież bolszewickie slogany jak “demokracja ludowa”. Demokracja nie może być jakaś. Demokracja to demokracja – nie ma odcieni.
Siłowe rozwiązania związane z Trybunałem Konstytucyjnym jak dla mnie to tylko początek. Bezczelność z jaką politycy PiS forsują swoje rozwiązania przypominają mi lata 80-te. Ktoś powie: No nie. Przesadzasz. Ale niestety z odczuciami dosyć ciężko dyskutować. Takie mam odczucia i już. Mam głębokie przekonanie, że nie tylko ja.
Ta ludowo-demokratyczna narracja oraz język fałszujący pojęcia obrażają zdrowy rozsądek.
c.d.n. (Przemek Mierzejewski – następny odcinek w poniedziałek)