Zawyją jeszcze sieroty po Helwingu!

Przemek Mierzejewski

Autor: Przemek Mierzejewski.

Właściwie cykl artykułów o NBO planowałem zakończyć przed świętami i część siódma miała być ostatnim artykułem. Nie można się jednak nie odnieść do bieżącej sytuacji w gminie w kontekście NBO.

Tak jak pisałem w pierwszym artykule, należy sobie postawić pytanie czy w ogóle NBO jest nam potrzebny? A jeżeli tak, to jak go wdrożyć?

http://obywatelskint.pl/2014/12/nowotomyski-budzet-obywatelski-nbo-cz-1/

Można się spierać o szczegółowe rozwiązania: jaką kwotę przeznaczyć na NBO, czy głosować tak czy inaczej, jakie projekty dopuścić, miękkie-twarde, miasto-wieś, jak głosować itp.

Podstawowe jednak pytanie brzmi: czy – jeżeli mieszkańcy wybiorą w końcu pomysły do realizacji – Burmistrz dotrzyma słowa i to zrealizuje. To oczywiste z pozoru założenie w naszych realiach nabiera jednak mocy. Przy chaosie i emocjach, które funduje nam Burmistrz wydaje się, że to pytanie jest zasadne.

Czy z Burmistrzem da się wdrożyć NBO?

Problem zarysowałem w jednym z poprzednich tekstów: Polemika z artykułem „Nowy Tomyśl: Mieszkańcy zdecydują” . Wyraziłem tam obawę, że to sam Burmistrz bez konsultacji z nikim (nawet Radą Miasta) chce narzucić rozwiązanie. I to przeświadczenie nie opuszcza mnie od dnia publikacji (11 marca 2015).

W dalszym ciągu aktualne jest pytanie do Burmistrza:

Jak chce Pan wpłynąć motywująco na mieszkańców, choćby tych skupionych wokół Forum, jeżeli chce Pan narzucić swój pomysł na NBO, bez konsultowania z kimkolwiek?

Raczej nie liczę na polemikę.

Naiwnie wyobrażałem sobie (no, nie tylko ja), że uda się zorganizować w konsensusie jakieś spotkanie w sprawie NBO, gdzie każdy (dosłownie: każdy kto chce) przedstawi swoje przemyślenia. Czekamy od 13 stycznia. Przez trzy miesiące nie udało się doprowadzić do takiego spotkania.

Uczciwie trzeba przyznać, że od razu gotowość do rozmów zgłosił Przewodniczący Rady jak i inni Radni oraz Rada Pożytku, ale główny gracz, Burmistrz potrafił tylko zakomunikować swoją wolę za pomocą prasy. Nawet Przewodniczący musiał kontaktować się z Burmistrzem za pomocą pism, napominać na sesji. Daremnie!

Czy tak się zachowują dorośli politycy? Czy to jest nowoczesne podejście do polityki? W tej sprawie Burmistrz nie potrafił i wydaje mi się, że nie potrafi wytworzyć atmosfery do rozmów. Nie zaczaruje tutaj nawet łagodniejsza twarz Urzędu, czyli Zastępca.

Gdyby doszło do takiego spotkania, zarysowałbym nasz pomysł na akcję promocyjną: bannery, plakaty, spotkania „internetowe”  z osobami znanymi w „świecie” budżetów obywatelskich, może jakiś film promocyjny, może transmisja na żywo z Obywatelskich Sobót bezpośrednio z Mickiewicza, a może mini Telewizja Obywatelska, można przygotować nawet specjalną stronę, może nawet w domenie urzędowej „obywatelski.nowytomysl.pl”, a może pokusić się o napisanie systemu do głosowania przez Internet „skrojonego”  na naszych potrzeb. Wreszcie, można nawet wypróbować Uchwałodawczą Inicjatywę Obywatelską.

Uchwała, uzasadnienie i regulamin właściwie są gotowe (wzorowana na uchwale z Międzychodu). Formularz do zbierania podpisów również. (tutaj)

A na to wszystko może udałoby się pozyskać pieniądze z PISOP-u (wnioski można jeszcze składać do 17 kwietnia)? http://www.pisop.org.pl/fio

Nic tylko startować, a wszystko zgodnie ze Statutem Gminy (§ 58).

Cóż za piramidalna naiwność! Cóż za dziecinna wiara w jakąkolwiek odmianę lokalnej polityki. Dominuje filozofia walki: kto komu dokopie, kto jaki coraz durniejszy filmik nakręci, aby dokopać przeciwnikom.

Jestem zły na siebie, jestem zły na siebie po stokroć, bo przez ponad 4 miesiące liczyłem na jakościową zmianę. A tymczasem jest gorzej niż było.

Oj, zawyją jeszcze sieroty po Helwingu!

Spotkanie takie się nie odbyło i w moim przekonaniu nie widzę już (a może jeszcze) klimatu do rozmów. Pierwsze zwątpienie przyszło po styczniowej sesji, kiedy doszło do karczemnej wymiany zdań. Wtedy myślałem, że poziom dysputy sięgnął dna. Niestety sesja marcowa „zapukała” od spodu, a wraz z nią okładanie się „po twarzy” wymontowanymi dyskami.  Wystarczyły tylko 4 miesiące, a już mam wyrobiony pogląd o naszej nowej scenie politycznej.

Może jeszcze w połowie marca widziałem jakiś płomyk. Ale w tej chwili opadły mnie siły i nie do końca wiem, czy warto się angażować w NBO.


Nie da się normalnie funkcjonować w dusznej atmosferze przypominającej lata 2005 – 2007 (okres walki pomiędzy PiS i PO), kiedy wszechobecna była zasada „kto nie z nami to nasz wróg” i “taki-to-a-taki  –owiec” (wstawcie tam nazwisko dowolnego lokalnego polityka). Tylko teraz słyszę za plecami jakieś sceniczne szepty jak przechodzę po korytarzu, słyszę w sytuacjach prywatnych od podchmielonych osób wysyczane jadowicie “ty –owcu” i jest to jawna obelga.

Starzy znajomi boją się śmiało wymieniać poglądy, aby nie być posądzonym o bycie wspomnianym „–owcem”.

A nawet jeśli jestem „–owcem”, to co z tego?

 

 

Posted in NBO

Komentarze do wpisu prosimy zamieszczać na Niezależnym Forum Nowego Tomyśla lub na Facebooku.