Niemalże od samego początku kadencji burmistrza elekta Włodzimierza Hibnera, nie ustawały rozważania na temat wyboru jego zastępcy. Wówczas to na „mieście” słyszałem prawdziwe rewelacje, z ust do ust gorączkowo wspominano nazwisko ustępującego zastępcy – Wojciecha Ruty, naturalnym biegiem plotkowano o byłym staroście Andrzeju Wilkońskim czy też (o zgrozo!) byłym wicestaroście i barwnym charakterze nowotomyskiej polityki w osobie Józefa Asta.
Oto 30 grudnia 2014 roku na konferencji prasowej zorganizowanej w Urzędzie Miejskim dowiedzieliśmy się, że stanowisko zastępcy burmistrza obsadzone zostanie przez Pawła Mordala. Dziś, po ponad 3 miesiącach wspólnych rządów, mamy okazję podsumować ten okres, ze szczególnym naciskiem na postać tytułowego pasażera.
„Ale hola, hola! Na cycki świętej Agaty, jakżesz to? Jak śmiesz wystawiać opinię po tak krótkim czasie? Nie możesz, nie pozwalam.” – mógłby ktoś zaoponować i całkiem słusznie zadrżeć, czy aby na pewno zapachnie to sprawiedliwą oceną. Może to i racja, wolałbym jednak być ze wszystkim na bieżąco, i kto wie, może za kolejne 100 dni będę miał okazję odszczekać to i owo.
Ponoć pierwsze wrażenie jest jednym z najsilniejszych czynników wpływających na nasz odbiór innych osób. Przyjmuje się, że trwa od 4 do 6 sekund. W tym krótkim czasie oceniasz drugą osobę i „szufladkujesz” ją, przypinając odpowiednie etykiety. Takoż stało się z zastępcą burmistrza Pawłem Mordalem. Oceniłem go jako osobę spokojną i wyważoną, nieskorą do zwad i zaczepek. Tym większym zdziwieniem potraktowałem informację o wyroku sądowym, który ciążył na nim, jeszcze za czasów pełnienia funkcji w Radzie Powiatu Szamotulskiego. O ile sama sprawa i wyrok mnie nie rozpala (lekturę artykułu o zajściu pozostawiam wnikliwym), to powody sprawy i słowa autorstwa obecnego zastępcy burmistrza napawają raczej smutkiem.
W telegraficznym skrócie: jeden z członków PTTK (w szamotulskim oddziale PTTK prezesem jest Paweł Mordal) wystosował list do „Dnia Szamotulskiego”, w którym pomówił pana Mordala, że wydawnictwa związane z działalnością PTTK są realizowane przez prywatną firmę należącą do jego (P. Mordala) żony. Nasz zastępca burmistrza odparł atak w niewybrednych słowach (dotykających do szpiku swego adwersarza), przez co został skazany prawomocnym wyrokiem. Smaczku dodaje fakt, że adresat wyroku nieprędko ujawnił się z tym przed radą powiatu (skazani wyrokiem sądu nie mogą pełnić funkcji radnego) i jeszcze dwa miesiące pobierał diety oraz uczestniczył w pracach rady. Ot taki wstydzioszek z naszego burmistrza i choć z wykształcenia prawnik, to zapomniał, że tej klasy strupek w przyszłości może posłużyć jedynie do rozdrapywania.
W środowiskach inteligenckich krąży powiedzenie, że prawdziwy charakter człowieka poznaje się po sposobie rozwiązywania konfliktów. Oto mamy najlepszy przykład jak tychże rozwiązywać nie należy. Mam cichą nadzieję, że Paweł Mordal nauczony doświadczeniem, teraz już będzie wiedział, że z biedą umysłową (podobną do tej, którą sam reprezentuję i tym tekstem biję w niego jak w bęben) walczy się ignorancją i kompletnym niezainteresowaniem.
Szukających sensacji i antagonistów zastępcy burmistrza odsyłam do lektury komentarzy na Forum członków i sympatyków PTTK.
Kolejna, warta uwagi kwestia to dotychczasowa kariera Pawła Mordala. Z jego życiorysu jednoznacznie wynika, że właściwie pan Mordal nie wie co chce w życiu robić. Sprawia wrażenie niezdecydowanego, żeby nie powiedzieć szamoczącego się z własnym jestestwem. Czyżby będąc małym brzdącem nie marzył o konkretnym stanowisku, a dorastając nie krystalizował i zacieśniał celów? Wygląda na to, że nie. A może obecny zastępca burmistrza lubi po prostu urzędnicze, stabilne życie (jasne!). Wszak sprawował już funkcję sekretarza w Urzędzie Miasta i Gminy Ostroróg, burmistrzował w Ostrorogu (2 kadencje), zasiadał w fotelu wicestarosty szamotulskiego, był radnym miejskim a także radnym powiatowym, jeszcze w ubiegłym roku pracował w Poznaniu (w bibliotece publicznej).
Cytując klasyka: Mój mąż? Mąż jest z zawodu dyrektorem.
Wprawne oko uczciwego obserwatora pozwoli zaś zauważyć, że kadencja burmistrza w Nowym Tomyślu to gwiazdka z nieba dla pana Mordala, który jak niemal cudem został wyciągnięty z bezrobocia.
Przez 3 ostatnie miesiące słyszałem głosy niezadowolenia wynikające z faktu, że Paweł Mordal nie jest tubylcem, pochodzi z zewnątrz. Szereg osób zarzuca mu nieznajomość lokalnego środowiska i wzajemnych konotacji społecznych. Nie uznaję tego za wielką wadę, być może osobie spoza kręgów nowotomyskiej diaspory łatwiej będzie zachować dystans. Któż wie, czy obserwator nie związany z lokalną społecznością, nie jest lepszą alternatywą dla zakorzenionego autochtona? W tej kwestii panu Mordalowi kibicuję.
Finalnie chciałbym poruszyć temat pewnego rodzaju bierności Pawła Mordala wobec wydarzeń związanych ze zmianami w urzędzie miasta i podległych jednostkach samorządowych. Na żadne z pytań zadawanych burmistrzowi Włodzimierzowi Hibnerowi, pan zastępca nie potrafił (nie chciał?) odpowiedzieć. Zakrywał się niewiedzą, uciekał od wyjaśnień. Wszelkiej maści lokalne media nie były w stanie umówić się na wywiad, jakiekolwiek informacje odwlekane były w czasie. Być może zastępca nie chciał się podkładać pod bigos nawarzony przez doktora nauk prawnych.
Zdecydowanie zastrzegał, że nie zgadza się na nagranie rozmowy z dziennikarzami. Później dodał, że też nic nie rozumie z tego co się dzieje w urzędzie i że nie ma kontaktu z burmistrzem.
Tylko czy o to chodzi w byciu zastępcą burmistrza? Czy pan Mordal będzie aż nadto zachowawczy aby nie poróżnić się z Włodzimierzem Hibnerem? Czy bez jednoznacznego wyrażania swojego zdania uchowa się na tym stanowisku?
Panu Pawłowi jest wszak wszystko jedno, jest jak widz w teatrze, przedstawienie trwa lecz on nie jest w stanie przerwać występu głównemu aktorowi. Peroruję, że cała kadencja zastępcy burmistrza będzie wyglądała w ten właśnie sposób. Z fotela pasażera.