Mateusza życie na widelcu

Autor: Dariusz Borowski.

Przemierzając bezkres portali informacyjnych i społecznościowych, niemal każdy nowotomyski nomada Internetu zdążył zauważyć z jaką częstością wywoływana jest osoba Mateusza.. Ów postać przewija się zarówno w zajadłych komentarzach, jak również w emocjonalnych wystąpieniach na sesjach Rady Miasta. Ostatnie dni przyniosły kolejną falę plotek, domysłów i insynuacji. Czemuż, ach czemuż pan Mateusz jest stygmatyzowany w tak niewdzięczny sposób?

Z lektury komentarzy portali informacyjnych wynika doniosłość i niezwykła siła sprawcza wspomnianego pana. Nie śmiem powtórzyć ani zacytować choćby fragmentu najsłodszej literatury skierowanej ku niemu, jednak pozwolę sobie poddać osądowi osoby, których atak wycelowany jest w jego stronę.

Zacznijmy jednak od początku – wszak dla mnie początkiem jest czas wyborów samorządowych w 2014 roku. Wtedy to omawiany pan we własnej osobie ujawnił się jako zażarty przeciwnik ówczesnego burmistrza Henryka Helwinga, piewca zmian i zwolennik rozliczeń na gorąco. Niektórzy z Was słusznie zauważą, że pan Mateusz uaktywnił się już w 2010 roku, jednak ja tego okresu nie pamiętam i nie będę do niego wracał. Jedynymi pamiątkami z tamtego czasu jest dyskusja na Niezależnym Forum Nowego Tomyśla oraz oficjalny wpis na stronach Państwowej Komisji Wyborczej.

W czasie kampanii wyborczej bardzo głośnym echem odbiło się przemówienie pana Mateusza – opublikowane w mediach społecznościowych oraz na Niezależnym Forum Nowego Tomyśla. Ze względu na wyjątkowy charakter post na forum został usunięty przez administrację, jednak jego treść była dostępna na specjalnie utworzonym profilu FB o nazwie „Nie głosuje na Henryka Helwinga w wyborach samorządowych 2014”. Na dzień dzisiejszy profil ten jest niedostępny. Jak mniemam cel został osiągnięty więc i nie ma potrzeby epatować epitetami.
Pamiętna również jest próba odczytania owego przemówienia na jednej z sesji Rady Miasta (a było to tuż przed kampanią wyborczą). Piszę „próba”, bowiem przewodniczący Rady Miejskiej przerwał wypowiedź, stwierdzając, że nie pozwoli na słowa obraźliwe w stosunku do obecnego Burmistrza. Nasz bohater potraktował to jako arcycenzurę, blokadę wolności wypowiedzi i już na następnej sesji demonstracyjnie zakleił sobie usta taśmą klejącą.

O co właściwie chodziło drogiemu Mateuszowi? Dlaczego w osobie burmistrza widział zło wszelakie i na jego karb zrzucał niepowodzenia lokalne?

Helwing u władzy wygląda jak tonący okręt. Dotychczasowe doświadczenia innych gmin pokazują, że jeśli następuje zmiana personalna, są nowe nazwiska, są młodzi ludzie, to w rezultacie daje to dobry efekt. Problemem Nowego Tomyśla jest jakiś potworny marazm. U Helwinga nie widać woli rządzenia, nie widać tej iskry od dobrych kilku lat. To jest bardzo poważny problem. Czy nowy burmistrz wznieci tę iskrę, to pokażą najbliższe 4 lata. Oczywiście nie są potrzebne wielkie rewolucje. Potrzeba wielu korekt, które wymagają pewnej odwagi.

Niewygodnym paprochem w oku pana Mateusza był Jarmark Chmielo-Wikliniarski, ponoć zwiększone dotacje na ten cel wynikały ze zmniejszającej się liczby sponsorów. Twierdził, że formuła Jarmarku się wyczerpała – wieje nudą i od lat nie ma zmian. I tu kolejny ważny cytat (być może posłuży nam jeszcze kiedyś jako istny wehikuł czasu):

Większość ludzi ponosi konsekwencje prawne, moralne, psychologiczne za swoje czyny. Odchodzi ze stanowisk, traci uprawnienia, szacunek społeczny lub po prostu wstydzi się tego co zrobiła. Poczucie wstydu i szacunek są dobrymi miernikami poziomu moralnego oraz wartości własnej większości ludzi. Tylko w jednej grupie miernik ten nie działa powszechnie, a mianowicie wśród polityków.

Tak, to słowa obrońcy moralności i czystych rąk politycznych. Gołym okiem widać, że lokalne tematy polityczno-kulturalne są bardzo bliskie sercu pana Mateusza i nie będzie on szczędził trudu, aby dążyć do poprawy jakości życia mieszkańców Nowego Tomyśla.

Dzisiaj znamy już ciąg dalszy historii, marzenia wspomnianego nowotomyślanina spełniły się, wybory samorządowe pokazały, że mieszkańcy gminy myślą podobnie – chcą zmian. Wraz ze zmianą Burmistrza Nowego Tomyśla rozpoczęły się zmiany kadrowe w Urzędzie Miasta jak również w strategicznych jednostkach samorządowych. Pan Mateusz nie szczędzi słów pochwały dla obecnej władzy, wprost wyraża swoje zadowolenie i wystawia laurkę nowemu Burmistrzowi już po 100 dniach sprawowania funkcji.

Pozytywne nastawienie bohatera tego wpisu jest zmorą dla niektórych mieszkańców. Dają oni upust swojej frustracji poprzez niewybredne komentarze, anonimowe opluwanie i zaglądanie mu w jelito grube. Nawet radni nie są w stanie utrzymać emocji na wodzy i swoimi wystąpieniami na sesji spychają się w otchłań. Najbardziej bolesne są insynuacje, że nasz drogi Mateusz walczy o stanowisko w urzędzie, w NOKu i kto wie gdzie jeszcze. Przecież to prawie niemożliwe, ten człowiek to ideowiec z krwi i kości, przecież nie upadłby tak nisko aby oczekiwać ciepłej posadki w zamian za pochlebne opinie wyrażane w sieci. Brrr. Aż mnie ciarki przeszły. Być może takie nikczemności są możliwe w krajach trzeciego świata, w jakimś odległym cywilizacyjnie Bantustanie, ale przecież nie tutaj, miasteczku w rękach doktora filozofii prawa.

Warto nadmienić, że wystąpienia radnych na ostatniej sesji (26.03.2015) są całkiem zabawnymi insynuacjami. Jak inaczej nazwać cytowanie prywatnych wpisów pana Mateusza? Jak innymi słowami nazwać przytyki radnego Polańskiego, wycieczki osobiste zupełnie nie związane z planem prac rady, szkalujące OSOBĘ PRYWATNĄ, nie pełniącą żadnego publicznego stanowiska. Obciach – ot co!

A może wszystkim negatywnie nastawionym wydaje się, że pan Mateusz jest antagonistą nowej Rady Miasta? Może słowa uznania kierowane są wyłącznie w stronę burmistrza Włodzimierza Hibnera? Skądże znowu, sięgnijmy do pewnego cytatu

Podoba mi się decyzja Pana Marcina Brambora, że kandyduje na burmistrza Nowego Tomyśla. To może być pierwszy młody człowiek w powiecie nowotomyskim na tak wysokim stanowisku. Mimo młodego wieku ma siłę i zalety polityczne, czyli kompetencje, pracowitość, lojalność i troskę o innych. Źle się bowiem dzieje w miastach, gdzie od lat rządzą wyłącznie te same osoby. Choć już słyszę głosy tych, którzy utyskują, że nie kompetencje się liczą, tylko wiek – „starszy człowiek jest mądrzejszy”. Przecież dzisiejsze młode pokolenie jest lepiej wykształcone, bardziej zrównoważone, bardziej nastawione na współpracę (a nie na konkurencję), pracowite i bardziej zajęte troską o innych niż realizacją własnych ambicji (np. zostać po raz szósty burmistrzem Nowego Tomyśla). Do tego mniej chorują, mniej piją i dłużej żyją. Młody burmistrz jest gwarancją, że będzie on politycznie, charakterologicznie i intelektualnie bardziej predysponowany do pracy w samorządzie niż osoby, które rządzą już od 20 lat. Dlaczego tak mało młodych ludzi trafia do polityki? Bo muszą naprawdę pracować na swoją pozycję i ciągle udowadniać swoje kompetencje. Niestety wielu osobom wystarczą układy i garnitur. Dlatego, że Pan Brambor reprezentuje przede wszystkim liberalne i nowoczesne poglądy trzymam za niego i jego dalsze decyzje kciuki.

Powyższy wpis tylko utwierdza w przekonaniu, że drogiemu panu Mateuszowi zależało przede wszystkim na zmianach, jego poglądy nie uległy zmianie, nadal wierzy w młodych intelektualistów. No więc gdzie u licha pies jest pogrzebany?

Nie wiem.

Plotki i komentarze tworzą wizerunek wspomnianego pana jako szarej eminencji – cichego doradcy burmistrza, osoby wpływowej i łasej na władzę. Nie ma żadnych dowodów, że tak jest. O dziwo niektórzy wcale nie zamierzają czekać na decyzje kadrowe burmistrza i wiedzą najlepiej „kto u kogo siedzi w kieszeni”.

Warto zwrócić uwagę na fakty:

  1. Bohater wpisu nie wykazuje charakteru „chorągiewki na wietrze” – cytowane wypowiedzi, zarówno przed, jak i po wyborach, mają stałe zabarwienie uczuciowe.
  2. Pan Mateusz nie pełni żadnej funkcji publicznej i nie jest zatrudniony w Urzędzie Miasta (powołuję się na słowa samego burmistrza Włodzimierza Hibnera).
  3. Pan Mateusz jest osobą prywatną, wolno mu przedstawiać dowolne poglądy, które nie krzywdzą w żaden sposób innej osoby.

Na koniec pozwolę sobie jeszcze przytoczyć jeden cytat – ze wszechmiar mój ulubiony, dowodzący, że bez względu na sympatie i antypatie szanownego pana Mateusza, ten nie będzie nigdy kneblował osób mających odmienne zdanie, poglądy i zapatrywania.

Wolność słowa i poglądów – fundamenty demokratycznego, wolnego państwa – są dziś bardzo poważnie zagrożone, ponieważ ludzie, którzy gotowi są zdławić wolność słowa, chcą decydować o kształcie publicznej dyskusji i o naszych poglądach. Użytkownicy stracili prawo do swobody wypowiedzi, a tym samym powaga tego forum została zakwestionowana i podważona. Mam nadzieję, że mój głos zostanie usłyszany i Nowy Tomyśl nie stanie się do reszty zurbanizowaną wsią!

Osobiście uważam, że pan Mateusz ma jedną dużą wadę – nie dał się poznać na gruncie lokalnym jako twórca, organizator, swoisty pontifex maximus. Właściwie nie są mi znane jakiekolwiek inicjatywy tego młodzieńca. A szkoda, bo z jego potencjałem mógłby zawojować świat!

Co przyniesie przyszłość? Czas pokaże. Warto jednak zapamiętać, że jeśli chodzi o czyste ręce, etyczne i zgodne z sumieniem podejście do polityki, świadomość konsekwencji za swoje czyny, poczucie wstydu i szacunek jako mierniki poziomu moralnego i godności i ostatecznie wolność słowa i poglądów, to opinie pana Mateusza są ponadczasowe i pewnie niejednokrotnie posłużą przy ocenie obecnej kadencji burmistrza.

Komentarze do wpisu prosimy zamieszczać na Niezależnym Forum Nowego Tomyśla lub na Facebooku.