Wigilia polityków czyli obrady VII sesji

Przemek Mierzejewski

Autor: Przemek Mierzejewski.

Sesja była spoko. Mogłoby się nawet wydawać, że politycy przemówili ludzkim głosem, ale czy na pewno?

Ci, którzy czekali na „krew” się zawiedli. Były wprawdzie drobne prztyczki, ale w normie.
Na początku radny Tabaczyński przypomniał o rocznicy wyzwolenia Dachau. Podoba mi się taki aspekt edukacyjny.
Tutaj całość.
Z całej sesji zastanowiły mnie dwie rzeczy, jedna nieco zmartwiła, a jeszcze kolejna zasmuciła.

Rzecz zasmucająca.

Najbardziej zasmucił mnie wniosek zgłoszony przez radnego Kościańskiego. Chodzi o działki 215/89 i 215/90 w Paproci okolice Wypoczynkowej, Kręta/Poprzeczna (działki przy obwodnicy). Zbędny pośpiech i to wymaga osobnego artykułu. Chodzi o samowolę budowlaną.

Dwie rzeczy zastanawiające.

Podjęto dwie bliźniacze uchwały o określeniu opłat za służebność.
Może podam w skrócie przykład co to jest: kupuję działkę, ale nie ma do niej przejazdu innego niż przez działkę sąsiada. Wtedy parcela sąsiada może być obciążona służebności przejazdu na podstawie aktu notarialnego i wpisu w hipotekę. Podam przykład: gmina ma wpisaną usłużność przejazdu przy Biedronce na cmentarzu ewangelickim, bo inaczej nie można się do niej dostać.

Te uchwały są potencjalnie groźne, bo dały Burmistrzowi oręż fiskalny. Pomijam fakt, że mam wątpliwości co do ich zgodności z prawem.

Co do wątpliwości: tylko Rada ma kompetencje do określania przychodów i wydatków w budżecie, a tymczasem Rada dała Burmistrzowi właściwie wolną rękę w określaniu kwot za służebność przesyłu i przejazdu. Kwota ta ma być określana na podstawie dokumentu (operatu) jakiegoś eksperta, ale sporządzający zawsze dostaje jakieś wytyczne. Operat taki również kosztuje. Jeżeli nawet kosztowałby 500 zł to może się okazać, że gra nie jest warta świeczki.

Co to jest ta usłużność przesyłu? Jeżeli moja rura z gazem znajduje się gruncie gminnym, to wg tej uchwały musiałbym płacić. Co prawda niby dotyczy to przedsiębiorców, ale to wg KC może być każdy. Zobaczymy jaka to skala.
Żaden z Radnych, a Burmistrz tym bardziej, nie wytłumaczył, o co chodzi w tej uchwale. Tak do końca nie rozumiem tego prawniczego języka.

Inna uchwała również podniosła opłaty za zajęcie pasa drogowego i od teraz będę płacił za postawienie mojego potykacza 1,5 raza więcej. Nie są to jakieś duże kwoty, ale jednak.

Rzecz, która mnie zmartwiła.

Zmartwiła mnie (no może nie tak nie do końca) postawa Zastępcy Burmistrza, który w długiej wypowiedzi (ponad 11 min) ustawił do pionu Społeczny Komitet Budowy Wiaduktu.

Komitet ów podjął rozmowy i pisze pisma do wszelakich instytucji. Zastępca miał pretensje, że te działania nie są skoordynowane, że nie chce, aby kontrolować, co robi Burmistrz, czy napisał pismo itp. Być może Komitet działa nieco na oślep, bez diagnozy problemu, ale lekceważenie (bo tak to rozumiem) i pozwalanie sobie na publiczne strofowanie to chyba przesada. Słyszałem w tej wypowiedzi jakiś dziwny dwugłos. Zastępca łagodnym głosem apeluje o współpracę, ale to Burmistrz nie chce się spotkać. Pewnie wietrzy polityczną akcję, bo i Przewodniczący, i Starosta wspierają tę inicjatywę.

„Współpraca, ale na naszych warunkach” – zdaje się mówić Burmistrz ustami Zastępcy.

Rozumiem również intencje Zastępcy, ale działanie komitetu jak i Przewodniczącego Rady, który także oberwał od Zastępcy, jest wynikiem desperacji wynikającej z braku porozumienia z Burmistrzem. Zastępca czyni to już po raz drugi. Podobne zrobił to w przypadku NBO. Zlekceważył siły społeczne i zdaje się mówić: “słuchojta no, dobrzy ludzie. Wy se tam godocie, ale tu jo mom władze i rację, hej”.

Zastępca podkreśla, że jest również działaczem społecznym, ale ja tego nie dostrzegam. Widzę tutaj doświadczonego polityka, który ewentualne omija polityczne mielizny, choć i tak nie udało mu się uniknąć.

Napisałem na początku, że pojawiły się objawy współpracy i pewnego stonowania. Zastanawiam się, czy walka nie przeniosła się pod dywan.

Przykład? Proszę bardzo: Radni zebrali się w sobie i jadą do Sulęcina.
Można zadać pytanie: no i co z tego?

Burmistrz Sulęcina zaprasza do obejrzenia wystawy fotograficznej „10 lat współpracy pomiędzy Sulęcinem, a Friedland i Nowym Tomyślem”.

(nieco więcej) http://sulecin.pl

Jak dla mnie to jest demonstracja i pokaz zjednoczenia skierowany przeciwko Burmistrzowi. Zebrało się 16 radnych i jadą prywatnymi busami. Oczywiście, że mogą. Ale czy to pracownicy Urzędu organizowali wyjazd albo choćby wiedzieli o tym? Czy program był uzgadniamy z kimkolwiek w Urzędzie? Z drugiej strony Burmistrz na szybko organizuje kontr-imprezę 1.majową, powtórzę 1.majową (błąka mi się po głowie złośliwa uwaga, ale poczekam, bo dostrzegam jakąś złą tendencję).

Wyjazd m.in. organizowała była naczelnik Wydziału Promocji. Zorganizowała nawet jakieś drobne upominki, które miałby wręczać Zastępca Burmistrza, tabliczki, sadzenie drzewek itp.
Czy to, aby nie jakaś durna próba wbicia klina pomiędzy Burmistrza a Zastępcę? Czy wszyscy Radni wiedzą, w co są wkręcani? Czy nie czas przerwać ten polsatowski serial?

Zapewne urzędnicy z Sulęcina przecierają oczy ze zdumienia. I już widzę oczyma wyobraźni telefony z Sulęcina do naszego Urzędu z pytaniami: „o co kaman?”. I ja przyznam się, że również zadaję sobie to pytanie, o co w tym wszystkim chodzi?
Skończyło się na tym, że jadą dwie delegacje: Radni i Burmistrz.
Brak porozumienia nawet w przypadku zewnętrznego wizerunku. To już więcej niż żenada.

Czekam na dzień, aż Burmistrz zrezygnuje nieco z doktryny „pisemności”, a Przewodniczący nie będzie musiał informować Burmistrza na piśmie o tym, czy o tamtym oraz zrezygnuje z gestów odwetowych.

Czekam na moment, gdy relacje pomiędzy Radą a Burmistrzem znajdą się na normalnym poziomie.

——————————————-
• MB: Słuchaj Włodek, chcę się wybrać do Sulęcina. Wiesz tam jest rocznica współpracy czy coś, ale jest okazja, aby dobrze zaprezentować nasze miasto.
• WH: A dobrze, że mówisz. W czym Ci pomóc, Marcin? Może skoczymy razem, będzie to to lepiej wyglądało „na zewnątrz”, a przy okazji zamienimy parę słów, bo się nazbierało kilka bieżących spraw.
• MB: To dobry pomysł. A co z przejazdem i ewentualnym noclegiem?
• WH: No to oczywiście biorę na siebie, Urząd pokryje koszty.
• MB: Ekstra.
• WH: No to nara, Marcin.
• MB: Dozo.
——————————————-

Niestety, nie doczekam się.
Buldogi pod dywanem.

Komentarze do wpisu prosimy zamieszczać na Niezależnym Forum Nowego Tomyśla lub na Facebooku.