2 lutego 2016 roku odbyło się spotkanie w sprawie protestów wobec planowanej w Grubsku hodowli zwierząt futerkowych. Narada miała miejsce na sali wiejskiej w Borui Kościelnej a organizatorami byli sołtysi Grubska i Szarek (Stefan Schulz, Bożena Pierzyńska). Mieszkańcy, goście i zwolennicy akcji znacznie wypełnili salę. Wśród zaproszonych gości znaleźli się przedstawiciele Nadleśnictwa Grodzisk Wielkopolski, nowotomyscy radni, organizatorzy protestów w identycznej sprawie w 2012 z Sątop, członkowie koła łowieckiego oraz inni zainteresowani.
Postaram się podejść do problemu całkiem obiektywnie, biorąc pod uwagę również argumenty przemawiające za inwestorem, zwłaszcza, że w dalszej perspektywie inwestycja mogłaby być również opłacalna dla lokalnych mieszkańców.
Jeżeli dobrze zrozumiałem, cała wiedza jaką dysponują organizatorzy protestu, została powzięta z wniosku o ustalenie warunków zabudowy, złożonego przez inwestora – hodowcę.
Parę faktów ze wspomnianego dokumentu, które przybliżą nam rozmiar planowanej hodowli.
- położenie działki: Grubsko, gmina Nowy Tomyśl
- oznaczenie geodezyjne: działka nr 96 o powierzchni 13ha
- nazwa inwestycji: budowa siedliska – zabudowy zagrodowej w tym 26 wiat-pawilonów do hodowli zwierząt futerkowych
- sposób zabudowy:
- budowa 26 wiat-pawilonów do hodowli zwierząt futerkowych (obiekty otwarte) o powierzchni 26 x 912 m²,
- 23 920 sztuk norek = 59,8 DJP (wg. rozporządzenia Rady Ministrów dotyczącego przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko, liczbą graniczną jest 60 DJP, są to tzw. duże jednostki przeliczeniowe, wskaźnik według którego określa się inwazyjność hodowli i uboju, w tym przypadku nie został on przekroczony)
- budowa budynku mieszkalnego + zbiornik bezodpływowy 10m³
- budowa utwardzonych powierzchni manewrowych
- ogrodzenie działki
4. istotą prowadzonej działalności będzie hodowla norki z przeznaczeniem na pozyskanie skór do sprzedaży bez uboju na terenie działki.
Poniżej zacytuję jeszcze fragment dotyczący charakterystyki hodowli, która jak mniemam jest kluczowa dla całego procesu i ogólnych obaw mieszkańców:
Gospodarstwo rolne specjalizować się będzie w hodowli norek z przeznaczeniem na skórki. Zaplanowanym systemem hodowli norek będzie system pawilonowy. Klatki jednopoziomowe ustawione będą na stelażach umożliwiających mechaniczne usuwanie pomieszanych ze słomą odchodów i cyrkulację powietrza. Klatka do hodowli norek ma odpowiednio długość do 80cm, szerokość 60-70 cm, wysokość 35-45 cm. Generalną zasadą jest by zwierzęta utrzymywane w systemie klatkowym miały zapewnioną swobodę ruchów, co oznacza możliwość swobodnego wstawania, położenia się, obracania, dostępu do paszy, załatwiania potrzeb fizjologicznych. Zestawione szeregowo klatki pokryte wspólnym dachem tworzą pawilony. Hodowlę typu pawilonowego uznać należy za najkorzystniejszą, gdyż taki chów zwierząt pozwala na optymalne zagospodarowanie powierzchni przy jednoczesnym ekologicznym charakterze chowu (1 zwierzę w klatce).
Podstawą żywienia norek będzie mięso i ryby. Karma produkowana będzie na zewnątrz fermy w wyspecjalizowanym zakładzie, przewożona na fermę codziennie celem zabezpieczenia przed gniciem mięsa i ewentualnym powstaniem odoru. Nad hodowlą prowadzony będzie stały nadzór weterynaryjny. Ba bieżąco wykonywane będą badania laboratoryjne karmy. Ubój zwierząt będzie odbywał się poza terenem fermy w wyspecjalizowanym zakładzie bądź gospodarstwie.
Poznaliśmy wnioskowane warunki zabudowy a teraz przejdźmy do sedna.
Jakie są oczekiwania mieszkańców?
Protestujący liczą głównie na to, że burmistrz Nowego Tomyśla Włodzimierz Hibner nie wyda decyzji o warunkach zabudowy, które umożliwią dalsze prace inwestorowi.
Jakich argumentów używają protestujący mieszkańcy?
W pierwszej kolejności zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Grodzisk Maciej Cudak w obrazowy sposób przedstawił, z jakimi problemami mogą zetknąć się mieszkańcy, w przypadku gdyby jednak do uruchomienia inwestycji doszło.
- norka jest drapieżnikiem, charakteryzuje się wszystkożernością i łatwą adaptacją do zastanych warunków środowiskowych,
- duża ekspensywność tego gatunku sprawia, że stanowi zagrożenie dla miejscowych populacji innych zwierząt, a także dla zwierząt z gospodarstw domowych (np. kury),
- ponoć potrafi przegryźć milimetrową blachę, świetnie się wspina, pływa a ucieczki norek z ferm są nader powszechne,
- nadleśnictwo całkowicie popiera protesty mieszkańców,
- norkę wielokrotnie próbowano wprowadzić na listę gatunków inwazyjnych, niestety bezskutecznie,
Uciążliwe sąsiedztwo…
Z tego co zauważyłem, gros argumentów ze spotkania dotyczyło nieprzyjemnych zapachów. O ile faktycznie możemy mieć do czynienia ze smrodem odchodów i padliny używanej jako pasza, to jednak sam ubój nie będzie dokonywany w miejscu hodowli. W warunkach zabudowy jest ustęp poświęcony środkom, jakie będą podejmowane, aby sytuacja nie występowała. Specjaliści dowodzili, że odór z fermy potrafi rozprzestrzeniać się na kilka kilometrów. W miesiącach letnich zaś jest on szczególnie trudny do wytrzymania – pamiętajmy, że mówimy o wiatach, czyli obiektach o konstrukcji otwartej.
Wpływ na środowisko i krajobraz.
Mieszkańcy martwią się również o zanieczyszczenie środowiska, wynikające z odchodów wymywanych przez deszcz, wsiąkających w glebę. Należy zdać sobie również sprawę z konieczności transportu znacznych ilości pokarmu dla norek, ponoć samochody dostawcze będą niszczyły drogi i stanowiły regularne zagrożenie na drodze.
Trafnym argumentem jest znaczące obniżenie wartości nieruchomości (domów, działek) w obrębie kilku km od powstałej fermy. Dodatkowo Muzeum Regionalne w Wolsztynie listownie wspominało o naruszeniu krajobrazu olęderskiego, tak cennego dla naszego regionu. Przez to miałaby spaść atrakcyjność turystyczna całego regionu.
Biznes biznesem a ekonomia ekonomia.
Pojawiły się również głosy, że skoro inwestor pochodzi z Wielichowa, to niech tam sobie urządza fermę norek. Podatki będzie płacił w Wielichowie a smród zostanie w Grubsku – autentyczna wypowiedź jednego z mieszkańców. Jak dla mnie to zbyt daleko idące wnioski. Równie dobrze mógłbym spytać, czy ów mieszkaniec robi czasem zakupy w Poznaniu, a jeśli tak, to dlaczego nie zostawia pieniędzy w gminie? Hę?
Pomożecie?
Co ciekawe momentami czułem się jak na wiecu jeszcze z czasów E. Gierka. Damy radę, musimy być silni i wytrwali, nie poddamy się nigdy – co niektórzy takimi słowami zagrzewali do włączenia się w protesty wszystkich zebranych. Jednym słowem bagnet na broń i do walki o wspólne dobro. Bardzo dziwnie to wyglądało, głównie ze względu na brak kontaktu z drugą stroną „sporu”, jeszcze nieświadomą jakie kłody pod nogami zastanie w wstępnym procesie swojego przedsięwzięcia.
Co na to inwestor?
Przede wszystkim należy odnotować fakt, że inwestor nie został oficjalnie zaproszony na spotkanie. Mało tego, nikt nie zadał sobie trudu skontaktowania się z nim, wstępnej rozmowy przy „okrągłym stole”. Z artykułu opublikowanego w Głosie Wielkopolskim można się dowiedzieć, że inwestor dowiedział się o spotkaniu zbyt późno, aby w nim uczestniczyć.
Wśród korzyści płynących z wybranej lokalizacji inwestor wymienił: pracę dla okolicznych mieszkańców, podatki dla gminy, doinwestowanie np. budowy drogi, czy pomoc charytatywną.
Uwaga! Inwestor wyraźnie powiedział: podatki dla gminy
To jak to jest w końcu z tymi podatkami? 🙂 Kto ma rację? Mieszkańcy czy inwestor?
I teraz najlepsze – zdziwiony przedsiębiorca z Wielichowa wprost powiedział, że na siłę nie będzie próbował uzyskać zezwolenia. Więc jednak wychodzi na to, że zamiast wytaczać działa, warto czasem porozmawiać. Dzisiejszy wpis sponsoruje literka D jak DIALOG.