W zeszły piątek znów poczułem jakąś chęć wyrzucenia z siebie swoich ogólnokrajowych strachów. Słuchałem pani premier rządu mojego kraju i potwierdziła tlące się od dawna przypuszczenie, że żyjemy w jakiś zamkniętych „bańkach”. Mówiła o rzeczach, których nie mogłem przez długi czas zrozumieć.
Teraz rozumiem.
Dzisiaj, jak nigdy w ciągu ostatnich 27 lat, nasza ojczyzna potrzebuje naszej wierności, jedności i niezłomności w zachowaniu jej suwerennych praw do samostanowienia o sobie. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.
Pani premier zarzuciła mi brak patriotyzmu i zdradę. Mój Sejm podejmuje uchwałę o suwerenności. „No grubo, chyba nas Rosja atakuje” – pomyślałem – i nie mogłem spać w nocy.
W końcu zasnąłem. Wcinam pizzę i popijam piwo w Bokserze z Romkiem [Dmowskim – przypis tłumacza] i Józkiem [Beckiem, wiecie ten od „Bałtyk (…) od którego Polska odepchnąć się nie da” – przypis tłumacza tutaj więcej].
[pm] – Romek, słyszałeś wczoraj przemówienie Józka? [tutaj całość]
[rd] – Tak, znakomite, szczególnie „Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.” Mówię Ci, Józek, zaorałeś Hitlera, po prostu zmasakrowałeś. Już widzę jak Hitler sra w kalesony. Mówię Ci, Józek: w punkt.
[jb] – Nie będzie tu nam fikał z tym Gdańskiem. A jak myślałeś, bracie? Nie oddamy ani guzika.
[rd] – Wiesz, a jednak podziwiam tego Adolfa. Hitlerowcy rozumieją, że chcąc zorganizować Niemcy na podstawach narodowych, muszą zniszczyć pozycję Żydów i ich wpływ na społeczeństwo niemieckie.
Obudziłem się już w innej Polsce. W Polsce, której zagraża obcy europejski agresor.
Dmowski z Beckiem uświadomili mi, że muszę coś zrobić z tą władzą, która chce zniszczyć to wszystko, o czym marzyło moje pokolenie:
a. wyrwać się z orbity Rosji (po prawie 300 latach z krótką przerwą).
b. dobrowolnie zintegrować się z krajami demokracji zachodniej.
Jak dla mnie przebrała się miarka.
Oto wystąpienie pani premier (po prawej stronie można wybrać mówcę).
Chodzi mi o podejście do naszej obecności w Unii Europejskiej. Dla pani premier Unia to obcy kraj, który chce nam coś tam narzucić. Tak jak Związek Radziecki.
Dla mnie Unia Europejska to druga Ojczyzna. Może ta świadomość jeszcze się nie zakorzeniła w mojej – i pewnie moich dzieci – świadomości, ale z pewnością odczuwam jako Europejczyk odrębność od Rosji, Chin czy Stanów Zjednoczonych.
Piję piwo w Nowym Tomyślu, Görlitz, Gdańsku, Berlinie czy Brukseli i nie odczuwam żadnej różnicy. Co prawda z racji jako takiej znajomości języka i po części kultury niemieckiej mógłbym mieszkać raczej w Dreźnie niż w Barcelonie, ale znam osoby, które spokojnie zamieszkałyby w Londynie, a Berlin im się nie podoba.
Czuję się spadkobiercą kultury europejskiej: niemieckiej, francuskiej czy włoskiej.
Słuchałem pani premier mojej Ojczyzny i uświadomiłem sobie stan ducha jej oraz połowy Polski.
Jesteśmy zatem pod okupacją europejską i trzeba dać odpór temu obcemu ciału.
Ze szczególnym zaskoczeniem przyjąłem fakt, że to właśnie młode pokolenie tak ochoczo kontestuje, wyciągają ONR-owskie „mieczyki chrobrego” i szermuje przedwojennymi hasłami, zamiast najpierw poznać historyczne tło ich powstania.
Teraz rozumiem, dlaczego moi znajomi piszą, że „teraz, gdy Polska wstała z kolan”.
Poznaję również moich nie-znajomych po pobrudzonych od klęczenia kolanach. Tego brudu z kolan nie mogą zmyć nawet po pół roku.